Mateusz ma wiele talentów i jest bardzo koleżeński, ale przez nadpobudliwość, zaburzenia hiperkinetyczne i problemy kardiologiczne musi być leczony farmakologicznie. Jeszcze do niedawna jego choroba była stygmatem w „normalnej” szkole, przyczyną piekła, jakie przeszedł nie ze swojej winy.
Mateusz ma 12 lat. Jest dzieckiem nadpobudliwym z deficytem uwagi i stwierdzoną dysleksją. W wieku 4 lat psychiatra zdiagnozował u Mateusza ADHD.... i w związku z taką łatką synowi bardzo trudno było odnaleźć się w szkole. Przez dwa lata macierzystej szkoły podstawowej Mateusz przeszedł właściwie piekło. Oboje nie wspominamy dobrze tych lat. W dodatku przy opinii określającej, że syn ma ADHD, nie mogliśmy liczyć na większą pomoc szkoły czy korzystać z zajęć dodatkowych albo terapeutycznych.
Kolejne trzy lata Mateusz spędził w Neuromedzie, na oddziale psychiatrycznym dziennym. Tam zweryfikowano tę opinię i zamiast ADHD stwierdzono zaburzenie hiperkinetyczne (F90.0). To pozwoliło nam starać się o rehabilitację. Właściwie dobrane zajęcia, przynoszą coraz więcej pozytywnych efektów.
Od tamtego czasu Mati korzysta z zajęć psychologiczno-pedagogicznych, oraz uczęszcza na rehabilitację. Zaczął być inaczej postrzegany przez otoczenie. Docierają do mnie pozytywne opinie na Jego temat, co cieszy mnie ogromnie i daje zastrzyk energii do dalszego działania. Z radością obserwuję jak się rozwija.
Od tego roku Mateusz chodzi do szkoły masowej z oddziałem integracyjnym. Musi regularnie przyjmować tabletki wyciszające, które trzymają w ryzach Jego nadpobudliwość. Chociaż ma orzeczenie o ryzyku niedostosowania społecznego, to przez cały czas, który spędził w tej szkole, nie usłyszałam nic, z czym nie moglibyśmy sobie poradzić. Mateusz został zauważony jako dziecko. Niestety. Do problemów z zaburzeniem hiperkinetycznym doszły niedawno kłopoty z sercem. Mati ma za małe serce w stosunku do budowy ciała. Zdiagnozowano też niemiarowe bicie i szmer pod sercem. Zaczynamy więc kolejne wizyty po lekarzach, co nie jest łatwe. Terminy na NFZ są dość odlegle, a na prywatne leczenie przy tak ogromnych wydatkach, nas po prostu nie stać.
Mateusz ma młodszą, prawie 6-letnią siostrę Julię. Tak jak on jest nadpobudliwa i ma stwierdzone zaburzenie hiperkinetyczne (F80.0). Wychowuję dzieci sama. Pracuję w tygodniu, nierzadko również w weekendy. W poniedziałki, środy i piątki dzieci chodzą na zorganizowane zajęcia rehabilitacyjne. Dodatkową formą terapii dla obojga byłyby zajęcia na basenie.
Przez ostatnie kilka lat dzięki rehabilitacji i zajęciom bardzo wiele w zachowaniu i funkcjonowaniu Mateusza i Julki zmieniło się na lepsze. Wciąż jednak przed nami długa droga, aby oboje mogli normalnie funkcjonować. Chciałabym Jemu i Julii dać jak najlepsze dzieciństwo i dobry start w dorosłość. Każda pomoc, życzliwość i wsparcie pozwolą nam zrobić kolejny krok na tej drodze.